piątek, 26 grudnia 2008

Życie czeka na mnie każdego dnia...

"...róbcie swoje, aż macie co chcecie jak polsat..." - Reno

Siemasz, cześć, nie kondi grafoman z gitarami w bitach, ale vety flety co nie mają kobiet. Święta mijają jak należy, lepiej niż jak należy, lubię takie dni, takie święta i chociaż zima nie zaskoczyła drogowców Kevin zrobił swoje. Siekam miłe godziny i jestem zadowolony gdy są takie dni że naprawdę czuję się dobrze, jak nie wiesz kto to nawinął to omów klasyki polskiego rapu, wejdź tutaj jeszcze raz i przeczytaj wpis od nowa. Mógłbym dzisiaj dołączyć sto tysięcy jutubów bo znam dużo kawałków o dobrych dniach, tak samo jak znam dużo piosenek o ładnych oczach, tylko że nie czerwonych... a o czarnych oczach piosenek nie lubię. Żyję, nie psuj mi nastroju, nie psuj mi nastawienia, bo przecież i tak nie będziesz miał z tego kokosów, tak? Bądź słodka jak lukier lub cukier jak Royu, który nie słodzi herbat... tak? dziękuję...

środa, 17 grudnia 2008

Nie u[]ywam polskiej czcionki...

Z czcionką żartowałem, a teraz... długie przerwy między wpisami. Później... dużo wolnego. Nie wiem co kupić nie wiem co kupić nie wiem co kupić. Dużo opcji i myślę: Tablet, nie tablety, co bym malował dużo projektów na koszulki i inne rzeczy; Mikrofon, co bym nagrywał dużo rzeczy w dobrej jakości jak znak jakości Q; Ciułać do czerwca i kupić Xboxa360 co bym grał całe wakacje i grał całe życie do jego końca. Ogarniam dużo rzeczy tak poza tym, a tak naprawdę to same się ogarniają. Parę fajnych pomysłów, ale jeszcze fajniej by było gdyby ktoś te pomysły urzeczywistniał za mnie, bo mi się nie chce. Jesteś vetem fletem w swoim mieście lub trzaskasz brejka lub wysyłasz mi na Naszej Klasie kartki świąteczne to gardzę Tobą, bo ja jestem vetem fletem, był okres że trzaskałem brejka, a świąteczne kartki denerwują bardziej niż 'co o mnie myślisz zaznacz numerek'. Próbna matura jak lejdi pank zaliczona na 5, a niektórzy niezaliczona, choć klasa maturalna to nie oldschool a bardziej trueschool, przy okazji polecam ten film, tak samo jak niedługo Kevina i jeszcze wyczekuj na vivie Wham! Last Christmas... wyczekuj wyczekuj... bo ja Ci ich nie dam dziś...

środa, 10 grudnia 2008

Dissuję teraz Twoje crew...

Jestem starszy trochę, ale się nie jaram wcale. Za to śmieję się bardzo z motywu Dinalowego... A w sumie fajny by był temat na maturę typu 'motyw garażu'. Więcej życia opiszę jutro... yyy Ciao!

PS. Wiem, że jestem cham jak burger... czepiam się...

PS2. Tego poniżej... nie bierz do siebie

niedziela, 7 grudnia 2008

Pieniądze zmieniają ludzi, kobiety mężczyzn...

Jak pieniądze zmieniają ludzi, to nigdy się nie zmienię. Tak samo, jak czas to pieniądz, to straciłem fortunę. Mówią że 'jak zdałeś próbną maturę, to prawdziwą zdasz na luzie'. Czyli zdałem maturę. Ogarniam materiał na próbną maturę ustną. Staram się go ogarnąć. Żeby mówić przez pięć minut, trzeba uczyć się dziesięć razy dłużej, i to jest trochę dołujące, tak samo jak to że przede mną trzydzieści godzin do wyjeżdżenia, przy czym będzie to trwało około dwóch miesięcy. Czas to ściemniacz. W sobotę byłem siatkarzem. Poszło dobrze, biorąc pod uwagę, że gramy ze sobą jak 'gramy ze sobą rzadko'. Inną ciekawostką jest to, że otwieramy label odzieżowy i robocza wersja jednego modelu wygląda tak Klik Klik>... Będzie więcej, będą lepsze, będzie ciekawiej... tymczasem ja będę grał w siatkówkę, słuchał muzyki, wchłaniał wiedzę... w każdym razie.

sobota, 29 listopada 2008

Witam, kochani...

Tak, powrót... nie było tak jak sobie wyobrażałem. Nie było tak jak mi mówiono. Nie było, ale i tak jest dobrze być z tymi, z którymi nie mam nic na przekór. Dobrze być z nimi i cokolwiek. Dobrze jest spotkać się z ludźmi, z którymi chciałoby się być częściej. Nie jest dobrze być manipulowanym, ograniczanym przez ludzi, którzy i tak są piękni mimo wszystko. Kruszę się, mięknę... pogadaj ze mną o tym... przy winie? przy wódce? albo nie gadaj ze mną o tym... życie, życie. Ja na opcji 'filozof', bardziej opcja truizm, nadal opcja lubię Cię i lubię Cię. Dalej opcja 'mam dylemat', dalej opcja 'La Vida Loca'. I tak jutro wszystko będzie takie jak wcześniej, wcześniej o dużo godzin, nie o parę godzin. Nie będę mógł spojrzeć komuś w oczy i powiedzieć że fajnie być tutaj. Nie skupiaj się na tym, nie szukaj sensu, szukaj sensu, skup się trochę, jak to o Tobie, to zrozumiesz że to o Tobie. Potrójne dno, poczwórne dno... mam plan, wyluzowany rap, nieudana impreza, bezsensowne zdania, wojtas, trzecia w nocy. Kocham, nie rozumiem, nie wymawiam na głos, prawda się nigdy nie starzeje, coś tam jeszcze nie rdzewieje, ktoś jeszcze mówi do mnie 'chodź ze mną', ja mówię do niej 'chodź ze mną'. W takie dni mógłbym zagrać jak 'nie drę mordy, chcę ciszy', chodzić z jedyną kobietą która tu ma honor. Która ma honor? Trzy litery... rzadko widzę moje miasto za dnia... dlatego tak bliska jest mi ta kobieta, z którą widuję to miasto... grafoman... grafoman... i jestem pierwszy z tym jutubem, kozaczę, a mes to mistrz mistrz mistrz...

poniedziałek, 24 listopada 2008

To nie wybór...

Czwartek, nie tłusty, nie wielki, próbno-maturalny. Angielski zawsze spoko, ale z oceną poczekajmy trochę. Obecnie żyję opcją kibic, gra Lech, a ja krzyczę Kolejorz! Rozglądam się za dobrymi ciuchami i jedno jest pewne, polskie marki to pomyłka jak mój niepoprawny optymizm. Sklepy Cropptown to pomyłka, ciuchy Croppa to pomyłka... albo, to ja się mylę... oni po prostu skutecznie trafiają w pedalską modę. Lubicie pająki na bluzach? Nie jaram się... nie chcę wyglądać tak Klik Klik. Nie chcę butów Ferrari i nie chcę speed catów. Nie lubię irokezów i zrzędzę. Stałem się bardzo wybredny, studiuję modele najków, sprawdzam odzież, a Lebrony II są spoko tak jak Lebrony V... zresztą, nieważne...

piątek, 21 listopada 2008

Znasz mnie?

"...i patrzę w te oczy, zmęczone jak moje. I co jest ze mną nie tak, że się boję o koniec na co dzień? Gdyby nie wczoraj, to nie byłoby dzisiaj, a patrzę w te oczy, żeby móc dalej pisać..." - Esdwa

Porażki tracą sens, kiedy poddamy się bez walki... ja nie mogę. Daj mi chwilę... 10 sekund...

wtorek, 18 listopada 2008

Czytasz jeszcze raz, przekładasz na polski...

Żyję ostatnio bardzo szybko, nie stoję w przejściu, przechodzę między przejściami przez przejścia, nie doświadczam złych przejść, doświadczam pozytywnych zdarzeń. Jednak mam pewien dylemat... daję sobie czas na wszystko, bo priorytet nie jest tylko słowem, które umiem wymówić. Ogólnie umiem wymawiać wiele słów, dużo trudnych, a nonkonformizmem i antagonizmem zaginam nie tylko kartki w zeszycie od polskiego. Jestem grafikiem, widzę to, patrząc na swoje oceny. Nie jestem matematykiem, widzę to, patrząc na swoje oceny. Umiem posługiwać się językiem polskim, jednak oceny mówią coś innego. Jak widać, obracam się wokół sprzeczności, zaprzeczam sprzecznościom i naciągam paradoksy, cokolwiek to znaczy, brzmi mądrze, a Ty przeczytaj to jeszcze raz, przełóż na polski i doszukuj się głębszego sensu... Tymczasem daj mi rozpłynąć się przy tym bicieee...

niedziela, 16 listopada 2008

Życie pędzi, gra się nie zmienia, bo ja jestem ten sam...

Dawno nie pisałem. Mam mało czasu i dużo rzeczy na głowie... to chyba dlatego. Skontuzjowana noga nie pozwala mi na uprawianie sportu. Mało czasu na kuraż. Przede mną dużo turniejów, egzaminów, testów, wypracowań - ogarniam wszystko. Wzięło mnie ostatnio na czyszczenie butów i teraz jestem dumny z siebie... i z butów. 2 godziny w łazience z proszkiem do czyszczenia i szczoteczką - polecam. Zabrałem się za oglądanie Macgyvera, czuję przypływ błyskotliwych rozwiązań w każdej sytuacji i kocham ten serial. W życiu trochę się pozmieniało, ale jestem ten sam... może trochę bardziej jak 'klapki na oczach', ale tak trzeba... Nie mam dzisiaj ochoty na życiowe rozkminy, mam ochotę na luźne opowiastki o wszystkim i o niczym ważnym, a raczej o codzienności... mam ochotę skończyć już ten wpis i zacząć kolejny odcinek Maca, i mam ochotę na herbatę. Szydzę z opisów na gadugadugadugadu, szydzę z generacji emo, szydzę z głupoty i zgrywam inteligenta... wiesz... Macgyver...

czwartek, 6 listopada 2008

...i Lacoste, kolor skojarz z temperaturą...

Mój portfel... dawno nie wypowiadałem tego słowa. Dawno nie widziałem mojego portfela. Dawno nie miałem okazji oglądać pieniędzy dłużej niż przez 15 minut. Za dużo urodzin, za mało czasu na oddech. Mijają dni, 1 września daleko w tyle, inne ważne daty niedaleko z przodu. Dużo decyzji do podjęcia, duża paleta złych decyzji, duże prawdopodobieństwo ich wyboru. Niby życie mija bez stresów, naprawdę mija bez pieniędzy, tutaj sprawdza się zasada 'mo money, mo problems'. Nie lubię tej zasady... co za dużo to niezdrowo, jak chodzi o pieniądze, to powinienem być zdrów jak ryba... ale ja chcę być grubą rybą i jeść kawior, żebym w przyszłości nie musiał chodzić na frytki z rybą. Ale, co tam... walczmy...


poniedziałek, 27 października 2008

World is yours...

"...połowa wierzy w pieniądz, są silni bo jest pewny. Ta słabsza wierzy w cuda... ich bóg jest niewymierny..." - BRD

Dzisiaj trochę angielskiego akcentu w tytule o pozytywnej treści. Nauczmy się kombinować jak Tony Montana, ale jak będziemy chcieli kończyć, to w inny sposób...

czwartek, 23 października 2008

Styli milion, czyli co?

"...mam swoją queen, ale coś szuka tej bandit już sam nie wiem, nie wiem, nie wiem, to silniejsze ode mnie. Jestem pewien, że nie zmienię Ciebie, Ty też?" - Jimson

Nie chcę być Twoim refrenem, chcę być Twoją zwrotką, tak samo jak chcę, by limitem było tylko niebo... tak... folołap king...

wtorek, 21 października 2008

Jeden Dwa Jeden Dwa...

"...masz jedno życie, dzieciak, nie patrz na tych co przegrali. Pokusa jest zgubna niczym seks z Bułgarii..." - Pyskaty

Żyję, nadrabiam zaległości w filmach, gubię się w działaniach... żyję...

czwartek, 16 października 2008

Świat zaczyna się na Tobie i na Tobie się kończy...

"...hańbą okrywam czas, który przespałem jak suseł i stracone możliwości bez napięcia i przymuszeń..." - Jimson

05.10...

środa, 15 października 2008

Zakładam że wiesz czego chcesz...

"...pamiętasz? mieliśmy w sercach sny o szansach... mieliśmy nie przespać ich..." - Wankej

Cokolwiek... stawiaj p.n.e. przy moim imieniu... jestem historią, nie jestem legendą... cokolwiek...

wtorek, 14 października 2008

Gdyby los Ci dał podpowiedź, pewnie byś się śmiał...

"...przeznaczenia nie ma. Za boga robi przypadek, przebiegły srukwiel, spec od zbrodni doskonałej..." - Jobix

Nic więcej nie muszę dodawać. Jednak nie wziąłem pod uwagę paru możliwości... kończyć?

niedziela, 12 października 2008

Jesteś kimś, jeśli się postarasz...

Ostatni wpis - wtorek, ostatni wpis - niedziela etc. Życie niczym nie zaskakuje. Znaczy się, może tylko troszeczkę i możliwe że sprawdzają się moje domysły i jak dokładnie analizujesz treści wpisów może też się domyślisz. Oglądałem ostatnio taki serial gdzie każdy element był dokładnie przemyślany i też tak robię ostatnio i staram się wyprzedać rzeczywistość o parę kroków. Daj spokój. Jestem za bardzo podatny na takie rzeczy, ale dobrze że nie podjarałem się tak bardzo Supermanem... przynajmniej gaci na spodnie nie zakładam. Idzie jesień. Szybciej będzie robić się ciemno. Trochę nocny marek ze mnie, ale dobry dzień nie jest zły. Idzie jesień. Trzeba uważać na chandrę. Idzie jesień. Niedobrze. Idzie jesień i oczywiście zwracam więcej uwagi na teksty takie jak ten: "...nie ma nic gorszego niż niespełnione marzenie. Jeszcze jedna rzecz jest gorsza, dobrze to wiedzieć, nie ma nic gorszego niż nie spełnić siebie...". Pewnie, i jak tu mieć dobre samopoczucie? Czekać na kolejny tekst? "...Nie zapominaj o tym kim jesteś, bo to właściwy czas i właściwe miejsce by spełnić sny, spełnić siebie i pokazać, że naprawdę jesteś kimś, jeśli się postarasz...". Racja, racja. Co nie zmienia faktu że jesień potrafi przytulić człowieka do ziemi, nawet jak nie zapomina on kim jest... bo wystarczy że pomyśli co potrafi... i uświadomi sobie co jest jego marzeniem. To co dla jednych jest sufitem, dla niektórych bywa podłogą, a najgorsze jak chodzą po Twoim suficie i zostawiają ślady gówna. Nadal jestem w opcji lova lova i dochodzi do mnie świadomość że czas wziąć sprawy w swoje ręce... bez odbioru.


wtorek, 7 października 2008

Dla niektórych rany niektórych to talizmany...

Tu niemal nie ma nieba. Niebo jest przyziemne, a i tak nawet szczyt odwagi nieba nie dosięgnie... Pewnie, ładne zdanie. Staram się żyć czasem teraźniejszym, ale żyję przyszłością. Nie to że jestem Michael J. Fox bo nie wracam do przyszłości, poza tym jeszcze nie mam prawka żeby się bujać takim fajnym samochodem jak on, ale to tylko kwestia czasu. Jutro wielka akcja oddawania krwi i idę tam, ale nie dla czekolad, tylko z dobrego serca, które, mam nadzieję, później uzupełni mi poziom krwi aaa... nie, dobra, zgrywy. Ale naprawdę tam idę, a tata mi powiedział że jak nie będę miał grupy krwi 0, to mam do niego mówić 'wujku'. A Ty mów mi że jestem odważny, bo robię takie odważne rzeczy w życiu, a niektórzy myślą że mają odważne życie... wydaje im się że mają rację... mają rację - wydaje im się... Mała, Mała, Mała...

niedziela, 5 października 2008

Nie ma drugiej takiej...

Znowu była mała przerwa w wpisaniu. Powiedzmy że nie miałem czasu. Za mną osiemnastka i było git. Trochę białomisiowo, nie powiem że źle, bo fajnie fajnie, ale jak wchodzi zwrotka Mesa, to trochę głupio jak nagle słyszysz hej dziewczyno spójrz na misia aaaa... Dzisiaj trochę regeneracyjno było i było miło też bo nie ma drugiej takiej... a jeszcze jak chcesz mi coś pośpiewać, ale nie znasz słów, to zaśpiewaj refren z tego jutuba, tylko wstaw swoje imię... wiem, wiem... lova

wtorek, 30 września 2008

Żyję w tym mieście...

Dawno nie pisałem. Wiele rzeczy się pozmieniało. Znaczy się, pozmieniało się na bank, ale nie jestem pewny czy to widać yyy... Minęło za mało czasu, by można było to określić. Żyjemy, żyjemy... dochodzę do wniosku że szafa to bardzo ciekawy mebel, i chyba najciekawszy, jakby nie liczyć stołu. Tyle fajnych w niej ciuchów, a jeszcze jak odpalisz sobie tego jutuba co jest niżej i zaczniesz się odpowiednio przebierać to magia trwa hihi... Sobota może być imprezowa, ale duże znaczenie ma tutaj słowo 'może' co oznacza że istnieją pewne wątpliwości. Najstarsi mędrcy powiadali - 'nie omijaj melanży'. Ciężko mi się teraz do tego dostosować. W planach mamy dobrą opcję w stylu trochę retro, ale pewnie wyjdzie z tego coś, co trzeba będzie podpisać, żeby było wiadomo co to w ogóle jest. Dzisiaj zagrałem jak cham i prostak, ale życie uczy być ywruksynem. Choć nie aż taki ze mnie ywruksyn, bo powiem że przepraszam, choć raz. Ale i tak jest taka inna osoba, która mógłbym przepraszać, jeśli w ogóle doszłoby do takiej sytuacji, że musiałbym przepraszać. Rozklejam się jak tapeta - jesień has come! Wszystko jest dla każdego i przeciwko każdemu. Trochę smutna rozkmina, ale ważne żeby była ładna pogoda i dobrzy ludzie do towarzystwa. Jutro wielkie zakupy i retro opcja dostaje płomień życia. Jak to mówią, z rodziną najlepiej się wychodzi tylko na zdjęciach... kurwa.

PS: Jaram się płytką Bisza, Oera i Kaya, sprawdź ją - Klik Klik.

sobota, 27 września 2008

W dłoni kielich - to boli cweli...

Wróciwszy z wieczoru iście towarzyskiego i jak coś boli cweli trochę coś im gdzieś tam, ale nie jestem tu po to żeby się przejmować bo dziś jestem hustla hustla i wolę być awruksynem dla kogoś i kimś dla siebie niż być kimś dla kogoś i nikim dla siebie, więc wiedz że dla starych koleżków jestem kimś tam nawet jak piję Carlsberga, a Ci co udają niezauważkę to właśnie coś im gdzieś tam. Zresztą mam parę dylematów co do przyszłego tygodnia. Nie chcę mieć tego co mam w temacie, bez paru osób. Paru osób? w sumie to jedna osoba bo jak gorzka żołądkowa to rozpijka with Bogo i newermajnd. Zwisto Loko Płytopolecacz obchodzi osiemnaste urodziny więc życzę wszystkiego najlepszego i czego sobie jeszcze życzy bo to w sumie uniwersalny b-boy. Co jeszcze z życia? Niektórzy myślą że mają 'spoko plan na życie', ale 'ja sam na bicie, jestem pan marzyciel' więc mam daleko w tyłach ludzi którzy znowu odczuwają ból z powodu tego co w temacie. Jak skurwiel jest skurwielem to boi się prawdy. Mijają dni, miesiące, lata, a ja dzięki temu uczę się wielu rzeczy. Taki ze mnie wspaniały uczeń, choć nie każdy nauczyciel nauczy mnie prawdy, więc uważam z tą edukacja, jednak wiem komu mogę ufać przynajmniej na razie bo wiesz że człowiek uczy się na błędach, więc do pierwszej, pewnej pomyłki, koleżko, później joł i mam Cię daleko na tyłach jak defensywa. Koleżka sieknął mi parę bitów. Niebawem nagrywka i dużo kozackich tekstów mam nadzieję choć weny ostatnio brak, ale co tam. Wyposaż się w cztery shotguny, miniguny, bądź gotowy bo sieknę jak kosynier aaa... Chodzi mi po głowie parę rzeczy, które wkurwiają jak nie wiem co, ale choć to ja na początku mogłem wyglądać jak homo homo, to przyglądając się właśnie oni wyglądają bardziej jak te jebane pedały i mam w sobie zawiści w chuj jak mówiłem w którymś poprzednim wpisie. Oni mają czysty zysk, mi bije brudne serce. Tłumacz to sobie jak chcesz. Miałem kiedyś swoje zasady. Mam je dalej. Działam jak Griffith. Zacznij oglądać anime, a zrozumiesz o czym mówię. Nie lub mnie jak chuj, nie kochaj mnie, bo w sumie o to mi chodzi. Chcę być fajowy, ale nie przez lizanie dupy i robienie z siebie durnia. No to czas na życie... dzisiejszy wieczór zaliczam do udanych. Dziękuję za uwagę...

wtorek, 23 września 2008

Przeznaczenia nie ma...

Późne chodzenie spać i wczesne wstawanie do szkoły, nie powinny chodzić razem w parze. I tutaj oczywiście złe zrządzenie losu - u mnie chodzą w jednej parze. Miałem nadzieje że spóźnię się dziś na autobus, bo na przystanku byłem pięć minut po godzinie odjazdu, a tu kolejne zrządzenie losu - zdążyłem. Na podstawach przedsiębiorczości zasypianko. Dwie godziny słuchania o inflacji i o tym że mierzona jest ona w stopach - panie, daj pan spokój. Poszła fama w miasto że nie ma ziomka od grafiki, a tu zastępstwa wskazują coś innego i rozczarowanie trochę, ale co tam, grafika też jest fajna. W sobotę otwieramy klub gentelmana więc strój wieczorowy obowiązuje, albo turecki sweter i szachy i cukier w kostkach. Ma to wyjść fajnie, ale pewnie wyjdzie jak zawsze. Przeznaczenia nie ma... chociaż w nie wierzę. To dopiero dylemat. Nie mam dzisiaj opcji na rozkminy nad sensem życia czy nad przemijaniem, takie tematy zostawię sobie na późną jesień, jak chandra zetnie mi nogi, ale nie zapowiada się... nie zapowiada się. Co mi grozi? Robienie z siebie durnia. Staram się tego uniknąć... i ciągle korci mnie żeby napisać 'sikam na Ciebie, kiedy Ty śpisz na jardach'. Ale we mnie jest zawiści w chuj. Nie widzę tu żadnego poziomu. Narażam się tym co teraz zrobię, ale lepiej tego podsumować nie mogę ooo! przepraszam...

poniedziałek, 22 września 2008

Nasza praca to zapał dzisiaj...

Poniedziałek. Mówi się 'nie lubię poniedziałków', lecz fajnie jest powiedzieć 'poniedziałki są fajne', miło jest powiedzieć 'miło, kolejny fajny dzień', a najlepiej jest powiedzieć life's good jak LG. Żeby to zabrzmiało jeszcze mądrzej Viva la vie albo vida, a szczególnie jak jest loca. Taki krótki wstęp. Nadchodzi jesień, czas chandry. Dni mijają, nie zauważam jeszcze zmiany klimatu, bo każdy dzień wygląda tak samo jak wyglądał podczas wakacji, tyle że stawy zamienione na szkołę. Stawy są fajne, ale nie uważam że za to szkoła jest czymś lipnym. Przeglądam sobie nieraz plany lekcji pierwszych/drugich klas to zastanawiam się w jaki sposób przeżyłem taką Somalię. Robię się trochę leniwy, a szkoła jest głównym czynnikiem mającym na to wpływ. W planie mam dziesięć informatyk w jednym dniu, czyli szkoła polega tylko na przeżyciu tych dziesięciu godzin. Wracam do domu, żeby zjeść, wziąć udział w jakiejś czynności fizycznej, wieczorem psychicznej, pójść spać i znowu przeżyć parę godzin informatyki. W środę jeden nauczyciel wyjeżdża na obóz integracyjny, przez co mam wolne. Żyć nie umierać, dlatego właśnie Viva la vie! pozostaje tylko zdobyć fortunę lub zginąć jak 50 Cent. Odczuwam ostatnio dużo luzu, opcja alkopoligamii, przynajmniej tak sobie wkręcam. Mam podstawy by tak twierdzić, bo wiadomo że najczęściej uczucia biorą górę nad wszystkim... wszystkim. I mam z tym problem. Zwykle staram się wziąć pod uwagę przynajmniej część efektów możliwych wyborów i wybieram. Dlatego jest jak jest. Jak to mówią 'kto się cipą urodził, kanarkiem nie umrze'. Na weselu nasłuchałem się dużo takich powiedzonek i innych prawd życiowych przekazywanych w zabawny sposób. Siedzę i słucham oczywiście Dinali i Brudnych Serc. Właśnie leci Zkibwoy i taki tekst 'wiem za co muszą mu dać respekt(...)określa go jego praca, nie jej efekty'. Takie sentencje przydają się bardzo, bo wiesz jak fajnie jest dopasować odpowiedni tekst do odpowiedniej sytuacji? I dobrze jest znaleźć swoje prawdziwe miejsce i dostać za to respekt też. Dlatego wolę poszukać tego miejsca i zrobić trochę wolnego miejsca, żeby zmieściło się jak najwięcej ważnych dla mnie ludzi, a ci co nanoszą gówna na podeszwach mogą mnie unikać bo walę w ryj...

piątek, 19 września 2008

To dla ludzi, którzy w ustach czują kolory cegły...

Dzisiaj bez cytatu na początku. Będą wplątane wewnątrz tekstu, dlatego że zacytuję więcej niż jeden utwór. Siedzę sobie przed kompem, rutynowo przeglądam strony. Przed chwilą dmuchałem balony na wesele siostry i zastanawiam się czy istnieje jakiś zabobon że jak przebijesz trzy balony z rzędu to pech do końca życia. Jak nie istnieje taki zabobon to od dzisiaj wcielam go w życie i powtarzajcie to swoim dzieciom, a dzieci swoim dzieciom i niech idzie to w świat. Chcę mieć jakiś wkład w polską tradycję. Jutro wesele, a ja jestem jak 'zasypiam na stole z przemęczenia'. Od poniedziałku obiecuję sobie że po powrocie ze szkoły uderzę w kimę, a jest tak że 'lecę na podwórko z piłką. Od lat śmigam tam. Czas mija ultraszybko'. W sumie to mi się też podoba. Takie życie dla sportu, sport dla życia, jednak nie znaczy to że jestem jakiś Korzeniowski, bo on chodzi w kółko, a jak mi się coś nie podoba to wychodzę. A jak już jesteśmy przy chodzeniu to ostatnio chodzi mi po głowie myśl czy czasami skądś nie wyjść, ale wiem że wyszłoby mi to na dobre, lecz nie wiem czy wyjdę na tym aż tak dobrze jak na zdjęciach. Wracam sobie często autobusem, słucham muzyki i myślę że fajnie byłoby napisać tekst, w stylu ludzi, których teksty sprawiają że relaksuję się jak po masażu, chociaż nigdy nie doświadczyłem jakiegoś super masażu robionego przez jakąś fajną koleżankę tudzież inny synonim tego słowa. Robię pancze, zapętlam się w tym jak sampel, ale obiecuję poprawę. Inna sprawa że nie lubię wracać autobusem z kimś, z kim nie mam wspólnych tematów. Druga sprawa że najlepszym wspólnym tematem jest muzyka. Trzecia sprawa że z przystanku do bloków też nie lubię z kimś iść, bo chcę słuchać muzyki i lubię jej słuchać idąc sobie na bloki i idąc sobie na PKS i to też jest fajne jak te dwie godziny na betonówce. Dlatego często 'dziękuję że kogoś nie ma zamiast mnie tutaj, dziękuję blokom, bo nie dają bogom upaść'. Wzięło mnie na chwalenie życia. Brzmię jak naćpany gej, ale piszę to co chcę napisać. Idę dalej, ale nie w kółko jak Robert. Mówiłem o wychodzeniu skądś tam, nie? Tutaj możesz zinterpretować to jak chcesz. Jeśli zinterpretujesz to poprawnie, możesz być z siebie dumny. Nie jestem jak 'lachę kładę na aluzję, a jak jadę to po ksywach'. Nie jestem też tak tępy żeby nie wiedzieć, że Ci od których ja wyszedłem, wyszli ode mnie jeszcze wcześniej. Jak mam mieć do wyboru być jak ci którzy umieją być fajni, i ci którzy umią, to ja wybieram raczej dodatkową opcję być lojalny wobec siebie, a przegrany na spalonym gruncie. Niedługo zagram jak chuj, bo najbliższe dni będą swoistym, naturalnym testem i zobaczymy kto został na swoim miejscu, a kto się pcha do namiotu bez klamek. A teraz jestem jak 'knuje przebiegłe plany', ale lubię tak knuć i lubię oglądać efekty nieprzemyślanych decyzji, jeżeli te decyzje nie należą do mnie. Jestem za tym żeby wcześniej plany przemyśleć i liczyć wtedy na siebie i nie słuchać innych, bo ja chcę kursować także w weekendy. Wracam do przeszłości, prawie jak Marty McFly, wybiegam w przyszłość jak Da Vinci a ten blog kiedyś rozszyfrują i nakręcą o tym film i chcę żeby w nim też zagrał Tom Hanks. Nie, że jestem jakiś co patrzy w oczy a w serce wbija nóż. Daję jak na tacy pewne elementy, jak lubisz puzzle to możesz mi podziękować, możecie je koło mnie poukładać, ale jak macie swoje puzzle, to nie układajcie ich koło mnie, bo ten kawałek podłogi jest mój...

poniedziałek, 15 września 2008

Prędzej umrę, niż zmienię przekonania...

"...Zamykam grę dla tych tępych polskich fanów, co wyjęli łeb z piachu by przytakiwać stadu..." - Jimson

W temacie wpisu fragment mojego kawałka i to świadczy o tym że zdarzyło mi się stworzyć coś co można cytować, nawet jeśli tylko ja to cytuję. Co tam w życiu? Nie zmieniam przekonań i tracę przez to dużo rzeczy, ale wiem że na dłuższą metę mi się to opłaci. Na dłuższą metę, bo jak mam biegać to na długie dystanse, by móc wymijać niemotów, a jak tego nie rozumieją, ja ich nie nauczę słuchać, a ja to usłyszałem od Zkibwoya, więc czerpię mądrości z każdego źródła, z którego można czerpać tę mądrość. Czasem zachowuję się jak jakiś nadęty koleżka, który śmieje się z tych koleżków, którzy daliby się wydymać żeby coś osiągnąć. To co oni robią, to się nazywa brak szacunku do siebie, czy dążenie po trupach do celu? A dążenie do celu po własnym trupie nie mija się z celem? A to co ja robię nie mija się z celem? Zależy czy cel też widzi swoje miejsce daleko od miejsca startu, czy kończy swój bieg gdzieś w połowie dystansu. Zależy czy ma siłę by przeskakiwać płotki, czy woli je omijać. Sędzia i tak wszystko wyłapie, więc lepiej się postarać i przygotować wcześniej do wyścigu, by później móc patrzeć i gardzić tymi, którzy kończą swój wyścig po złoto na półmetku. Prowadzę aktywny tryb życia, przemierzam dziennie wiele kilometrów, jednak nie w miejscach, z których będę mógł zobaczyć metę, co najwyżej miejsce, gdzie będę mógł na chwilę się zatrzymać by odpocząć. Najgorsze, że ostatnio coraz bardziej wyraźny jest obraz, że bieganie w sztafecie nie ma już sensu bo, znowu zacytuję Zkibwoya, 'nikomu nie ufać i chuj'. Przesłuchiwałem dzisiaj swoje kawałki, stare i nowe, i tak sobie myślę że tych starych się wstydzę, chociaż parę wersów wrzuciłbym kiedyś nawet jako cytat do wpisu. Następne kawałki nagram tak, żeby móc wrzucać je całe jako jutub, bo z każdym dniem jestem bogatszy w wiele nowych doświadczeń, które utrzymują mnie w tylko jednym przekonaniu - nie daj zrobić się w chuj...

niedziela, 14 września 2008

Grać tak, żeby życia nie przegrać...

"...To był piękny wieczór, choć nie pamiętam okazji. W ogóle mało pamiętam i tego piękna w wyobraźni szukam. Wiem, że była ze mną ziomków trupa..." - Smark

Przewidywałem to, że ten wpis będzie mega przygodowy i moje przepowiednie się sprawdziły. Koncert w ZG zaliczony, ale mało brakowało i 2cztery7 nie mieliby mnie na swoim występie, bo wiadomo że bezproblemowy dojazd tam jest niemożliwy. Jednak pomijam to. Szkoda jak nie wiem że Mes i Stasiak grali jako pierwsi bo praktycznie musieli odwalić robotę, którą miał zrobić support. Gural, Pezet i OSTR rozwalili wszystko, a nawet kupiłem płytkę El Polako i teraz będzie leżała zafoliowana jak ser żółty. Wszystko szybko się skończyło, w międzyczasie przewijał się Ciapek, który gadał że bił się z Molestą. Dywan dostał wała na 5zł w budce z hot-dogami. To jest lekka zniewaga i nie wpisywałbym tego do CV na jego miejscu. A najlepsze było czekanie na autobus, bo tyle wtedy widzieliśmy i tyle wtedy słyszeliśmy i tyle wtedy gadaliśmy i Twoja stara tkwi w Tofifi. I kolejna rzeczą, którą pomijam, jest to że momentami było nudno, a nogi chciały pełzać i trochę zimniej się robiło niż parę godzin wcześniej... Ale co tam, było trochę jak "hej! przygodo!" i popieram takie akcje yyy... a jak w głębi jesteś babą to puknij swoje drugie Ja, a mnie nie musisz kochać...

sobota, 13 września 2008

Sam nie wiem, czy nie widzę Cię ostatni raz...

"...Sekret łączy nas. Ty nikomu nie powiesz, ja nie zamienię na hajs. Wiem, że stoisz obok i odbierasz to skórą. Dociekliwi jak OBOP, utoną jak U-Boot... - Laik

Trochę zimno dziś było, ale to już jest standardowa opcja, że im bliżej weekend, tym niżej rtęć. Jutro koncert i szczerze to nie chce mi się na niego jechać, ale lepiej jechać niż siedzieć w Miasteczku. W ogóle w Lubuskim jakikolwiek koncert tego typu to lekki mit, chociaż w Gorzowie będzie Candy Shop za 50 centów. Gdyby odbył się jakiś koncert z mega podziemnymi wymiataczami z całej Polski to bym był w 423719 niebie. Byłoby '- pozdro Urbek. - Urbek jest na dole' yyy... A za mną fakultety z biologii i myślę że będzie fajowo i wyrosną z nas doktory Lubicze. Po szkole w końcu się wyspałem, bo pozwoliło mi na to wiele czynników takich jak brak wyjścia na beton z powodu niekorzystnej pogody lub brak emisji Miodowych Lat na Polsacie, czyli takie szczęście w nieszczęściu. No to co tam? Do zobaczenia jutro w ZG, a żeby było hiphopowo tutaj - S-A-L-U-T-U-J!

czwartek, 11 września 2008

Moje zdanie, dla niektórych, to opinia do sporu...

"...Nie liczę czasu, za to czasem liczę na szczęście. Najczęściej na bycie na bicie jak serce..." - Wankej

Od poniedziałkowego poranka powtarzam sobie, że jak wrócę ze szkoły, położę się i wskoczę w ramiona morfeusza. Patrząc na słowo 'powtarzam', można wywnioskować że te skoki w ramiona morfeusza mi się nie udają. Z resztą skoki w inne ramiona też mi się nie udają. To było takie porównanie homeryckie, cokolwiek znaczy takie porównanie, w moim przypadku to grafomania i przerost formy na treścią, bo nie ma co się oszukiwać, żaden ze mnie Homer... i nie dlatego że mój zmysł wzroku działa jak należy, choć czasem przestaję widzieć w ludziach rzeczy, które widziałem wcześniej. To zabrzmiało mentorsko. Mentor też ze mnie żaden, a chciałbym być dobrym mentorem jak Obi-Wan, a nie jak mentor-grafoman z ulicy. Zaczynam pisać składne teksty, ponieważ do kwietnia chcę opanować tę sztukę i wykorzystać ją podczas pisania pracy maturalnej ooo! Ostatnio wiele się dzieje. W sumie to taki paradoks, bo dzieje się wiele przez to, że nic się nie dzieje i nikt nie zamierza tego zmienić. Ale wszyscy wiemy jakie wyjście jest najlepsze i wiemy że chcecie z tego wyjścia skorzystać. Sami sobie tarasujecie przejście. Przeglądając tematy maturalne, rzucił mi się w oczy temat o symbolach w różnych epokach. Nie znam perfekcyjnie symboli innych epok, ale musisz wiedzieć że ten blog żyje we własnej epoce i też ma wiele symboli, aluzji i podtekstów, więc wiedz, że może właśnie piszę o Tobie. Nie wkręcaj sobie, że tak jak jest teraz jest fajnie-ekstra, bo takie rozumowanie miałem parę lat temu jak mówiłem - 'po co mi panny skoro mam plejstejszyn?'. Jak coś jest ważne, to bierz zawszę tą dobrą markę, bo starczy na długo. Wróć to tematu wpisu, kochaj mnie, rusz się i daj uśmiech... joł!

środa, 10 września 2008

Eenie-Meenie-Miney-Moe...

"...Jeszcze przed świtem obudzę Cię krzykiem Twojej suki. Lepka krew na rękach pomoże Ci się skupić..." - Tetris

Wróciłem po długiej przerwie jak Pierwsza Miłośc. Trochę szkoda bo przez ten powrót Pierwszej Miłości nie lecą już Miodowe Lata, ale się żyje. Nie miałem parę dni internetu. Coś tam było gadane że jakieś reorganizacje w Telekomunikacji. Powiedzmy że to już nieważne, bo teraz mam internet choć dostarcza mi go Dialog, ale co tam. Poniedziałek był pracowity, bo zaraz po szkole wylądowałem na polu i tam robiłem do późnego wieczora i zarobiłem pieniądze, które straciłem na drugi dzień podczas klasowego wyjazdu do Zielonej Góry. Dzisiaj dziesięć godzin informatyki i też fajowo było i poczułem się jak student, ale nie wieczny, bo jedyny wieczny to jest wieczny łowca aka Blade aka Wesley Snipes aka VNM aka Pogromca Kundli aka Flow Ultra. Siedziałem dzisiaj u fryzjera i wymyśliłem dobry punch i wrzucę go do któregoś tekstu hih. Poza tym straciłem z oczu wiele rzeczy, ale to przez to że moje życie stało się ostatnio bardzo schematyczne i nie mogę go już zaplanować tak żeby móc widzieć więcej. Taka tam wymówka człowieka, któremu obecnie nie chce się walczyć i zwala wszystko na, powiedzmy, pogodę lub szkołę. Ale nadejdzie czas że znów zacznę pisać ciepłe wersy do tej Mallory, choć żaden ze mnie Mickey, tym bardziej z nas żadni Knox, chyba że chodzi o Fort Knox. Jakbyśmy mieli na nazwisko Knox i podróżowali inną autostradą niż 666, to pewnie byśmy obrabowali razem tę placówkę. Bredzę? Bywa że wpisy na tym blogu mają więcej symboli niż kodeks drogowy. Rozumiesz je? Bywa że wyłapiesz jakąś sztukę jak na ustawce. Czytasz to? Bywa, że nie masz na imię Jakub lub Konrad... yyy...

niedziela, 7 września 2008

To miasto to destruent naszych marzeń...

"...Wilk na mikrofonie, w głowach się nie mieści..." - Wilk na mikrofonie co w głowach się nie mieści

Cytat wyszukany jak na google, ale obadałem sobie teledysk Hemp Gru i mam bekę z Wilka stojącego na przystanku. I w ogóle taki śmieszny ten teledysk że chłopaki z Natolina są nominowani do oskara. Dzisiaj był wielki dzień dożynkowy w Miłakowie i nawet się tam wybrałem, tylko że nie doszedłem bo wylądowałem trochę dalej... yyy we Wrocławiu. Ale La Vida Loca. Wyszedłem sobie dzisiaj na beton i zamieniłem dużo zdań z ludźmi z którymi nie widziałem się chyba od wtorku więc dużo do omówienia, a mi się dzisiaj przypomniało jak Dywan chciał wyjść z trzydrzwiowego samochodu wczoraj i też się można pośmiać jak z klipu Hemp Gru. A dalej materiał z cyklu 'Nasza Wspaniała Nasza Klasa' - KLIK KLIK. Zauważyłem ostatnio, że żaden ze mnie apologeta jeśli chodzi o poważne rozmowy, które nic ze sobą nie niosą. Albo progres robi swoje albo mów mi tetryk, prawie jak tetris ale jednak zostańmy przy tetryku. Albo dopada mnie jesienna chandra, nie wiem. Mogę szukać dziury w całym jak wulkanizator i jeszcze wstaję lewą nogą bo lubię spać na brzuchu i jeszcze pełno tu cukrowych baranków... ale dobra, kip ja hed ap. Bogo... odgapiam jutuba...

piątek, 5 września 2008

Jedyne co jest we mnie hiphopowe to podziemia...

"...Jak dodasz soli do wody, to wiesz, że będzie słona..." - Echo

Dzisiaj było hiphopowo, a zaczęło się tym że wstałem rano i prawie nie zdążyliśmy na autobus... to było dziś? nie wiem, wszystkie poranki są takie same. W szkole dowiedziałem się że są skrócone lekcje, co ucieszyło mnie niezmiernie w sumie, bo nie musiałem się spieszyć po szkole żeby zdążyć na kolejny autobus, który miał mnie zabrać na koncert yyy... No, ale wybiegłem w przyszłość, bo warto wspomnieć że wiem czemu nie ma już samurajów. Po prostu przypał biegać z kataną po szkole... po mieście też trochę. A jakieś łaki nazwały to szablą, szlachcice jacyś pewnie. Dobra. No to ciąg dalszy hiphopowego dnia. Było trochę jeżdżenia na deskach i rowerach i trikowanie i kręcili dechy jak Tony Hawk. Dużo znajomych odwiedziło naszą vip lożę a jak już nadszedł czas koncertu to trochę zdziwko bo w środku domu kultury normalnie są krzesełka porozstawiane i trochę teatrzykowo było. A tak w ogóle to mieliśmy wracać o 20:30 ale postanowiliśmy zostać i zaryzykować ten autobus o 22:20 ale obyło się khe khe nie wnikaj jak bo to hiphopowy dzień wyluzowany jak Gural który jedzie na luzie jak Gepard Chester. A ja wpadłem na pewien hiphopowy pomysł i postaram się go zrealizować noo... A dzisiejszy cytat jest taki prosty, a taki głęboki, że podoba mi się tak samo jak 'oni mają czysty zysk, mi bije brudne serce' i jeszcze 'łap mnie za słowa i niech dłonie krwawią'... przeanalizuj je a wracając do luzackich spraw to patrz jaka inteligencja emanuje od użytkowników Naszej Klasy: ZDJĘCIE KLIK KLIK. No i szkoda że Dywan Iguana nie załapał się na fristajlowanie dziś, ale nie ma co się poddawać, jeszcze nadejdzie czas. A jutro dożynki i nie chce mi się na nich być ze względu na wiochę dosłownie. Na razie chce mi się spać, a o reszcie życia pomyślimy jutro, albo pojutrze... albo po weekendzie.

środa, 3 września 2008

Nie piję dużo, ale Twoje zdrowie...

"...Zastanawiam się, gdzie tkwi problem. Muszę być jak dobry syn, raper, kumpel i boyfriend, z tym, że ten film często gubi swój wątek, wtedy tracę swój optymizm jak jakiś malkontent..." - Jimson

Postanowiłem dzisiejszy wpis dodać wcześniej niż zwykle, ale to dlatego że nudzę się jak mops (patrz: mops). Kiedyś ten internet wydawał się czymś niezwykłym. Dziś odwiedzam 3 strony w kółko i łudzę się że przez parę godzin znajdę na nich coś nowego... ślepy optymista ze mnie, ale nie tylko w kwestii internetu, bo także w innych kwestiach możesz mnie tak nazywać, a kiedyś byłem wspomnianym wcześniej malkontentem, bo po prostu żyjący we mnie realista robił swoje i taka mieszanka jest we mnie jak w dobrym drinku, ale nie mów na mnie Bloody Mary. No a dzisiaj ominęło mnie dziesięć godzin informatyki, ponieważ udałem się do lekarza i okazało się że to co mnie męczy od niedzieli, to nie zgaga, tylko zapalenie gardła... cóż. I życie na antybiotykach czas zacząć, byle skończyć je do wesela. Jutro normalnie powrót do szkoły bo szkoda tak od razu opuszczać pierwsze dni, szczególnie że trzeba się wkomponować w te szkolne ściany i porozkminiać nauczycieli, ławki oraz nowych użytkowników. Wznowiłem także życie oparte na oglądaniu anime, a seria o której pisałem wczoraj wcale nie wywołała we mnie płaczu... albo jestem zimny, albo recenzent obierał cebulę przy oglądaniu, inaczej nie da się tego wyjaśnić. Ostatnio wzięło mnie na picie napojów marchwiowo jakichś tam. Zawsze je lubiłem, ale teraz to tak bardziej. Zdrowy tryb życia też jest fajowy i mogę polecieć dinalowo, bo w sumie żyję zdrowo i nie palę szlugów i kiedyś piłem tran codziennie, prowadzę sportowe życie więc pozostaje mi tylko jeść jeszcze białe mięso i ciemny ryż, to wtedy już będę mógł powiedzieć że poukładane w głowie, a w mięśniach stal. W sumie miałem dać innego jutuba, bo już nawet miałem upatrzonego, ale jak mowa o zdrowym trybie życia...

wtorek, 2 września 2008

Kochaj mnie, ruszaj się i podnieś pięść w górę...

"...Tyle się zmieniło. Wszyscy mówią 'po staremu, nic nowego'. Tyle się zmieniło. Zmian jest tyle, że ich nawet nie widzą. Opowiedz mi o nich, proszę, przecież mnie tu nie było..." - RDI

Zaczął się rok szkolny. Ogólnie to będzie dobrze, bo trzeba się tak nastawić, bo jak się nastawię że będzie źle, to tak będzie. Zacząłem oglądać pewny dramat anime i dobry jest naprawdę, a ostatnio lubię właśnie dramaty oglądać takie. Niebawem wpadnie mi w ręce Death Note, więc zobaczymy nad czym ludzie się tak zachwycają. A jak już jesteśmy przy oglądaniu to wczoraj rozpoczął się czwarty sezon Prison Breaka więc też dobrze. Na fotologu nowy wpis i jest najlepszy w historii jak na razie, przynajmniej takie chodzą głosy. Jutro czekałoby mnie dziesięć godzin informatyki, ale niestety pogody nie będzie bo Anie dopadła grypa, ale w tym przypadku Wojtka i angina chyba... szkoda, bo chcę wrócić do szkoły i się przyzwyczajać. Dziwnie może trochę to brzmi, ale taka jest prawda. Jakbym miał podsumować wakacje, to niczym bym nie zadziwił, bo one mnie niczym nie zadziwiły. W sumie całe spędzone w Miasteczku, i Lipiec był kozak dla mnie bo na stawach i siatkówce było dobrze jak nie wiem, ale sierpień trochę zassał bo bardziej deszczowo było i w ogóle 31 dni zleciało jak 5 dni, ale choć te wakacje były nudne jak Wyborcza to Twoje najlepsze chwile były jak moje najgorsze, ale co tam... Następnym razem zrobię takie lepsze podsumowanie wakacji, tymczasem idę oglądać anime, w którego recenzji kazali zaopatrzyć się w paczkę chusteczek... joł

niedziela, 31 sierpnia 2008

Też to chcesz, ale nie jest łatwo, wiesz...

"...Mogę wyjść na durnia, że nie umiem bronić dupy, ale nie mogłem, zrozum, użyć dłoni skutych..." - Wankej

Eeee nikt mnie nie słyszy, ale gdzie są chłopaki z mojej brygady? aaa... no przecież, taaa... dinalowo ostatnio sprawdź dzisiaj graliśmy w siatkówkę z Tomaszem i wygraliśmy drugie miejsce bo siatkarze z nas jak nie wiem co i wzięliśmy sobie grille za nagrodę i nie wiem kiedy ich użyję podczas jesieni ale co tam... w sumie dzisiaj miała być nota taka że tylko powyższy cytat miał być, ale postanowiłem to rozwinąć, żebyś nie musiał się domyślać o co mi chodzi yyy... muszę Ci wyznać że czuję się iście strasznie z pewnych powodów ale nie że coś tam w końcu niebawem pierwszy września i ziomki i będzie dobrze bo z nas ekipa jak nie wiem co, ale i tak nie ma co się wkręcać gdy atmosfera przygnębia a tym bardziej jak ja chcę coś zdobyć jak Kartaginę ale wiesz jak się żyje jak wiadomka jest że się nie da tego zrobić aaaah... a ja dalej słucham Dinala i lawsang z kasety demonstracyjnej leci i mnie jeszcze bardziej nakręca aaa co robić ale muszę dać sobie spokój raczej i dać działać rozumowi, nie sercu, ale to jest źle bo to oszukiwanie siebie w sumie a ze mnie żaden Jeden Osiem L i nie wiem jak zapomnieć mam ooo co mi pozostaje nagrywanie promixów z ziomkami o byle czym i że gorący lipiec i że skwar z nieba dzisiej albo że spadła mi szklanka i nawet że 'changes Olka ja'?... to sztuczne zabijanie czasu raczej... Ale znowu dinalowo i czasem tak jest że mam wszystko gdzieś i usiłuję przez to szybko przejść myśląc mniej, jakoś zniknąć gdzieś, pić to świństwo z myślą że zniknął sens, zamiast łyknąć to jak zwykłą rzecz, mieć relaks, teraz odbieram tylko stres... chcę spróbować się chociaż odbić ale ze mnie żaden małysz więc wybicie raczej słabe a i skoków nie trenuję bo nawet koszykówkę zaniedbałem ostatnio ale postanowiłem sobie że na jesień ponawiam streetball więc jesienne dni to koszykówka i betonówka i tylko ja i kosz i piłka i zaczynam sportowe życie naprawdę sportowe i muzyczne bo to raczej mnie motywuje, bo jak nie znajdę szczęścia w życiu to to co postanowiłem da mi substytut pragnień a jeszcze zapomniałem o uzupełnianiu braku w gangsterskich filmach i anime bo to też fajowe, a też pewnie miałeś tak że straciłeś to dla czego żyłeś przez kilka długich lat a straciłeś to w naprawdę niespodziewany sposób ale wiesz dlaczego tak jest? nie jesteś fajowy, a ci co wierzyli w swoje jakieś tam ciemne sprawy też się pośliznęli na tym aaaale nie jestem od tego żeby oceniać bo teraz wrzesień i żyjmy tym że teraz idę do szkoły i tam osiem godzin informatyki dziennie i pokemony przejdziemy w parę dni ziomuś a po pokemonach znajdziemy inną fajową gierkę. A poza tym że szkoła... też jest dalej życie... życie... i daj mi żyć jakoś. Nawet bez tych wprowadzeń z jakieś tam depresje jak Holandia... piszę dalej teksty, dalej dużo grafomanii jak na epulsie, dalej dużo tekstów dla pewnej osoby... i pamiętaj jeszcze, obejrzyj Ojca Chrzestnego bo to skarbnica życiowych mądrości i nigdy nie mów co myślisz i jeszcze qui pro quo więc pamiętaj o tych którzy jednak znają o co chodzi z qui pro quo i obadaj ewangelię św.Mateusza bo tam dużo jest takich rzeczy które mogą Ci się przydać... a jeszcze na koniec... kłamać umiem, ale tylko w żywe oczy... przepraszam aaaaaj