poniedziałek, 17 maja 2010

Obrócę Cię jak flaszkę

Napięty grafik. Kilka tygodni temu wznowiłem siedzenie przed monitorem i tworzenie kalendarzy. Teraz kalendarzy już mniej bo w końcu mamy maj, w słońcu mamy raj. Jak wcześniej pracowałem w ZG i śnieg pizgał mi w twarz, marzyłem sobie jak zajebiście będzie iść do pracy w maju jak słońce będzie grzać, ja nie będę miał na sobie pięciu bluz, a małpy zrzucą z głów kaptury i rozpuszczą włosy. No, a teraz nie chodzę przez ZG, tylko praca na miejscu w NM, słońca nie doświadczam bo pył wulkaniczny wprowadził zamęt wśród synoptyków i ciągle deszcz, deszcz, deszcz, zimno i pada. Za mną ciężki weekend, który wydawał się nie mieć końca. Poza tym pracuję blisko szkoły ponadgimnazjalnej i mocno śmieję się w duchu jak widzę dzisiejszą młodzież. Nieźle powkręcani w kulturę hiphopową. Za moich czasów, czyli gdzieś rok temu było tak samo i też się śmiałem i śmianie się z tego raczej mi nie minie. Byłem taki w gimnazjum i parafrazując Małolata, kiedyś byłem tym człowiekiem, z którego dziś się śmieję. Byłem gimbusem, a dziś gimbusy wchodzą na wyższy level i słuchają gurala. Gimbusie jestem w kampusie na wyższym levelu. Dzisiaj kolejny poniedziałek i poranne wstawanie. Poranne wstawanie i cały weekend na oczach i pod nimi. Do środy żyję samotnie, a w kieszeni 1,50zł. Wczoraj na przykład kupiłem chleb, także życie na wysokim poziomie. Samodzielnie przyrządzony obiad, kolacja i śniadanie bo 2010 to już nie 1989. Jak lubisz muzykę Miczadży to masz tu link, świeeeeży. Miczadża Download... a ja kończę. Paaaa