sobota, 29 listopada 2008

Witam, kochani...

Tak, powrót... nie było tak jak sobie wyobrażałem. Nie było tak jak mi mówiono. Nie było, ale i tak jest dobrze być z tymi, z którymi nie mam nic na przekór. Dobrze być z nimi i cokolwiek. Dobrze jest spotkać się z ludźmi, z którymi chciałoby się być częściej. Nie jest dobrze być manipulowanym, ograniczanym przez ludzi, którzy i tak są piękni mimo wszystko. Kruszę się, mięknę... pogadaj ze mną o tym... przy winie? przy wódce? albo nie gadaj ze mną o tym... życie, życie. Ja na opcji 'filozof', bardziej opcja truizm, nadal opcja lubię Cię i lubię Cię. Dalej opcja 'mam dylemat', dalej opcja 'La Vida Loca'. I tak jutro wszystko będzie takie jak wcześniej, wcześniej o dużo godzin, nie o parę godzin. Nie będę mógł spojrzeć komuś w oczy i powiedzieć że fajnie być tutaj. Nie skupiaj się na tym, nie szukaj sensu, szukaj sensu, skup się trochę, jak to o Tobie, to zrozumiesz że to o Tobie. Potrójne dno, poczwórne dno... mam plan, wyluzowany rap, nieudana impreza, bezsensowne zdania, wojtas, trzecia w nocy. Kocham, nie rozumiem, nie wymawiam na głos, prawda się nigdy nie starzeje, coś tam jeszcze nie rdzewieje, ktoś jeszcze mówi do mnie 'chodź ze mną', ja mówię do niej 'chodź ze mną'. W takie dni mógłbym zagrać jak 'nie drę mordy, chcę ciszy', chodzić z jedyną kobietą która tu ma honor. Która ma honor? Trzy litery... rzadko widzę moje miasto za dnia... dlatego tak bliska jest mi ta kobieta, z którą widuję to miasto... grafoman... grafoman... i jestem pierwszy z tym jutubem, kozaczę, a mes to mistrz mistrz mistrz...

poniedziałek, 24 listopada 2008

To nie wybór...

Czwartek, nie tłusty, nie wielki, próbno-maturalny. Angielski zawsze spoko, ale z oceną poczekajmy trochę. Obecnie żyję opcją kibic, gra Lech, a ja krzyczę Kolejorz! Rozglądam się za dobrymi ciuchami i jedno jest pewne, polskie marki to pomyłka jak mój niepoprawny optymizm. Sklepy Cropptown to pomyłka, ciuchy Croppa to pomyłka... albo, to ja się mylę... oni po prostu skutecznie trafiają w pedalską modę. Lubicie pająki na bluzach? Nie jaram się... nie chcę wyglądać tak Klik Klik. Nie chcę butów Ferrari i nie chcę speed catów. Nie lubię irokezów i zrzędzę. Stałem się bardzo wybredny, studiuję modele najków, sprawdzam odzież, a Lebrony II są spoko tak jak Lebrony V... zresztą, nieważne...

piątek, 21 listopada 2008

Znasz mnie?

"...i patrzę w te oczy, zmęczone jak moje. I co jest ze mną nie tak, że się boję o koniec na co dzień? Gdyby nie wczoraj, to nie byłoby dzisiaj, a patrzę w te oczy, żeby móc dalej pisać..." - Esdwa

Porażki tracą sens, kiedy poddamy się bez walki... ja nie mogę. Daj mi chwilę... 10 sekund...

wtorek, 18 listopada 2008

Czytasz jeszcze raz, przekładasz na polski...

Żyję ostatnio bardzo szybko, nie stoję w przejściu, przechodzę między przejściami przez przejścia, nie doświadczam złych przejść, doświadczam pozytywnych zdarzeń. Jednak mam pewien dylemat... daję sobie czas na wszystko, bo priorytet nie jest tylko słowem, które umiem wymówić. Ogólnie umiem wymawiać wiele słów, dużo trudnych, a nonkonformizmem i antagonizmem zaginam nie tylko kartki w zeszycie od polskiego. Jestem grafikiem, widzę to, patrząc na swoje oceny. Nie jestem matematykiem, widzę to, patrząc na swoje oceny. Umiem posługiwać się językiem polskim, jednak oceny mówią coś innego. Jak widać, obracam się wokół sprzeczności, zaprzeczam sprzecznościom i naciągam paradoksy, cokolwiek to znaczy, brzmi mądrze, a Ty przeczytaj to jeszcze raz, przełóż na polski i doszukuj się głębszego sensu... Tymczasem daj mi rozpłynąć się przy tym bicieee...

niedziela, 16 listopada 2008

Życie pędzi, gra się nie zmienia, bo ja jestem ten sam...

Dawno nie pisałem. Mam mało czasu i dużo rzeczy na głowie... to chyba dlatego. Skontuzjowana noga nie pozwala mi na uprawianie sportu. Mało czasu na kuraż. Przede mną dużo turniejów, egzaminów, testów, wypracowań - ogarniam wszystko. Wzięło mnie ostatnio na czyszczenie butów i teraz jestem dumny z siebie... i z butów. 2 godziny w łazience z proszkiem do czyszczenia i szczoteczką - polecam. Zabrałem się za oglądanie Macgyvera, czuję przypływ błyskotliwych rozwiązań w każdej sytuacji i kocham ten serial. W życiu trochę się pozmieniało, ale jestem ten sam... może trochę bardziej jak 'klapki na oczach', ale tak trzeba... Nie mam dzisiaj ochoty na życiowe rozkminy, mam ochotę na luźne opowiastki o wszystkim i o niczym ważnym, a raczej o codzienności... mam ochotę skończyć już ten wpis i zacząć kolejny odcinek Maca, i mam ochotę na herbatę. Szydzę z opisów na gadugadugadugadu, szydzę z generacji emo, szydzę z głupoty i zgrywam inteligenta... wiesz... Macgyver...

czwartek, 6 listopada 2008

...i Lacoste, kolor skojarz z temperaturą...

Mój portfel... dawno nie wypowiadałem tego słowa. Dawno nie widziałem mojego portfela. Dawno nie miałem okazji oglądać pieniędzy dłużej niż przez 15 minut. Za dużo urodzin, za mało czasu na oddech. Mijają dni, 1 września daleko w tyle, inne ważne daty niedaleko z przodu. Dużo decyzji do podjęcia, duża paleta złych decyzji, duże prawdopodobieństwo ich wyboru. Niby życie mija bez stresów, naprawdę mija bez pieniędzy, tutaj sprawdza się zasada 'mo money, mo problems'. Nie lubię tej zasady... co za dużo to niezdrowo, jak chodzi o pieniądze, to powinienem być zdrów jak ryba... ale ja chcę być grubą rybą i jeść kawior, żebym w przyszłości nie musiał chodzić na frytki z rybą. Ale, co tam... walczmy...