wtorek, 28 lipca 2009

Każdy pragnie znaleźć lekarstwo...

Co jest? Niedługo nadejdzie ten dzień, w którym zrywa się kartkę z lipcem i zaznacza kółeczkiem różnie dni sierpnia i teraz tak sobie myślę o tym sierpniu i widzę, że oprócz dnia w którym zaznaczę koniec gazu w butli dojdzie parę innych ważnych dni. Ogólnie zawsze jest tak, że ważnych dni jest zawsze dużo, nawet jak nie są ważne... i zawsze jest tak że nigdy nie ma się za bardzo pieniędzy na te dni i rozpoczyna się dramat. Po pokoju latają insekty, których pozytywne strony ich bytu są raczej nieokreślone. Serio, mogłyby sobie one latać, ale niech nie latają koło uszu i nie lądują na ciele, bo raz człowiek się zlituje i pstryknie palcem, ale za drugim razem to już wkurw i polowanie przez pół nocy, ale to chyba dlatego że niepotrzebnie się człowiek lituje. Bo taki komar jest taki malutki, to sobie pomyśl jaki on musi mieć mały mózg, to raczej nie pomyśli że 'o człowiek się zlitował, to nie wyssam mu krwi tylko se umrę gdzieś w kącie'. Ale akurat komary staram się zabić za pierwszym razem, bez pstrykania, wcześniej opisywałem jakieś zrypane żuczki(?). W ogóle to mieszkając w takim Miasteczku, nie mogę zbytnio się zapomnieć i poczuć literatem i recenzentem jak Konrad Zkamienicy Chłop. Wiem, że fajnie jest że mamy pod nosem stawy, ale poza tym to nic. Znaczy się nie... mam pod nosem Małpę, a inni mają pod nosem wąsy. Tak jeszcze to doba powinna mieć więcej niż 24 godziny, bo chciałoby się być na tych stawach 10 godzin, później iść na boisko i jeszcze mieć czas na dziewczynę i kolegów jeszcze. Ale teraz też jest fajnie, nie? Jesteśmy raperami...

sobota, 18 lipca 2009

Od południa, po północ, chcesz, to sobie zanuć...

Jest skwar. Nie wiem czy kiedykolwiek w życiu wylałem z siebie więcej potów, a mówię Ci mój drogi ziomeczku, że to były co najmniej dziewiąte poty. Stawy, letniczas i sztuczna murawa. Lubię takie dni. Do tego zestawienia dodam jeszcze oczy i jestem w co najmniej dziewiątym niebie. Piszę to o późnej porze, wiesz dlaczego? znam polski sen, dlatego boję się spać. Zostałem dzisiaj wyzwany od wyglądających jak lezba i nie wiem czy to spina czy prowo. Za oknem zaczyna szaleć burza więc muszę co chwilę naciskać CTRL + D, co by zapisać wersję roboczą wpisu, bo ja tu się produkuję, a szkoda jakby wszystko się zmarnowało. A jeszcze jeszcze jeszcze jutro zacznie się jednodniowe bluesobranie, które miało być trzydniowe. A ja chcę siekać dobre życie, które będzie trwało wiele dni, tygodni i miesięcy i pewnie zostanę wcześnie obudzony na rzecz tych dni, a tak w ogóle to jutro jakieś turnieje w siatkówkę i w nogę, a wiesz że jestem sportowcem i boisko, siłka, hala czy kort to ja tak samo jak moi znajomi (to też oni) więc nie wiem czy czasami nie wezmę udziału w tych zawodach. Póki co mam nadzieję że jutro będzie ładna pogoda, słońce, a wieczorem My jak nawinąłem to wszystko łan tajm i pewnie częste podbitki na BP, co nie, koledzy i małpy? Będziemy leeecieć z tego gruuuzu i tam tego jakieś firaanki będą lecieeeć po bookach. Dzisiaj się pośmialiśmy z tego, leżąc w skwarze. Czekaliśmy na te dni tyle dni, tygodni, miesięcy. Lesiuu wracaj do nas, Tomek wracaj do nas, Maciek wracaj do nas, mamy ciepłe wakacje na stawach... Świat jest mój, ale się dzielę, jest też wasz aaaj... odganiam czarne chmury. Ty też?