sobota, 18 lipca 2009

Od południa, po północ, chcesz, to sobie zanuć...

Jest skwar. Nie wiem czy kiedykolwiek w życiu wylałem z siebie więcej potów, a mówię Ci mój drogi ziomeczku, że to były co najmniej dziewiąte poty. Stawy, letniczas i sztuczna murawa. Lubię takie dni. Do tego zestawienia dodam jeszcze oczy i jestem w co najmniej dziewiątym niebie. Piszę to o późnej porze, wiesz dlaczego? znam polski sen, dlatego boję się spać. Zostałem dzisiaj wyzwany od wyglądających jak lezba i nie wiem czy to spina czy prowo. Za oknem zaczyna szaleć burza więc muszę co chwilę naciskać CTRL + D, co by zapisać wersję roboczą wpisu, bo ja tu się produkuję, a szkoda jakby wszystko się zmarnowało. A jeszcze jeszcze jeszcze jutro zacznie się jednodniowe bluesobranie, które miało być trzydniowe. A ja chcę siekać dobre życie, które będzie trwało wiele dni, tygodni i miesięcy i pewnie zostanę wcześnie obudzony na rzecz tych dni, a tak w ogóle to jutro jakieś turnieje w siatkówkę i w nogę, a wiesz że jestem sportowcem i boisko, siłka, hala czy kort to ja tak samo jak moi znajomi (to też oni) więc nie wiem czy czasami nie wezmę udziału w tych zawodach. Póki co mam nadzieję że jutro będzie ładna pogoda, słońce, a wieczorem My jak nawinąłem to wszystko łan tajm i pewnie częste podbitki na BP, co nie, koledzy i małpy? Będziemy leeecieć z tego gruuuzu i tam tego jakieś firaanki będą lecieeeć po bookach. Dzisiaj się pośmialiśmy z tego, leżąc w skwarze. Czekaliśmy na te dni tyle dni, tygodni, miesięcy. Lesiuu wracaj do nas, Tomek wracaj do nas, Maciek wracaj do nas, mamy ciepłe wakacje na stawach... Świat jest mój, ale się dzielę, jest też wasz aaaj... odganiam czarne chmury. Ty też?

Brak komentarzy: