wtorek, 7 września 2010

Wal wódę i zjarę...

Ostatni raz pisałem tu przed wakacjami, dawno miałem te ostatnie. Ogólnie to był taki okres, że wszyscy jutro mieli wolne, a ja na 8:00 do roboty. Bolało mnie to trochę, ale życie nie pozwalało mi bym cierpiał wieczorem, a zmuszało mnie bym cierpiał rano. Teraz mamy siódmy września i ci co mieli wolne znowu pracują lub chodzą do szkoły. Jest lżej. Teraz prawie wszyscy czekamy na weekend i nie robimy go w środku tygodnia, chociaż zdarzają się wyjątki i wiesz o co chodzi jeśli masz taką listę znajomych na gg jak ja. Pozmieniało się dokoła, nie wiem czy to świat zwariował, czy to ja. Chodzą mi po głowie myśli podłączenia sprzętu rejestrującego dźwięk i robienia czegoś w kierunku nagrywania nowych płyt. Dalej mam wysypany system, spalonego xboxa i pusty portfel. Dotknęło mnie powtarzanie w myślach 'byle do dziesiątego', tym bardziej że nie zarabiam za wiele, jeśli mam pokładać nadzieję jedynie w urząd pracy. Ja jebie, do kompletu przemyśleń w głowie, dorzucę jeszcze że powstrzymuję wymiot na widok zakochanych. Nie umiesz tym oddychać, to masz inhalator.


Brak komentarzy: